AKTUALNOŚCIKULTURA I ROZRYWKA

Woodstock oczami Oli ze Świdnika

-Przykro słyszeć tyle negatywnych opinii ludzi, którzy nawet tam nie byli – pisze do nas Aleksandra Królik ze Świdnka. 26-latka w tym roku postanowia na festiwal zabrać swojego 10-letniego brata. Oto jej wrażenia z wydarzenia:
Na Woodstock się nie jedzie – na Woodstock się wraca. Po moim pierwszym festiwalu wiedziałam, że to prawda. Każdy pragnie wracać do miejsca gdzie znikają bariery dzielące ludzi na co dzień. Ten Woodstock był dla mnie wyjątkowy, ponieważ zdecydowałam się zabrać mojego 10-letniego brata.
Chciałam pokazać mu jacy wspaniali potrafią być ludzie, jacy uśmiechnięci, kolorowi, różni. Przed wyjazdem miałam pewne obawy, ale cytując mojego przyjaciela „bardziej bałbym się o dziecko zgubione w supermarkecie, gdzie nikt nie zwróci na nie uwagi, niż na Woodstocku, gdzie nikt nie minie obojętnie odpoczywającego na trawie człowieka, a co dopiero samotnie stojącego dziecka”.
Nie bałam się o nas nawet przez chwilę. Jedynym problemem mogłoby być zgubienie się, ale już na wejściu otrzymaliśmy wodoodporne opaski dla dzieci, na których zapisuje się numery telefonów w razie zgubienia się. Dziecko zostało również poinstruowane jak wyglądają ludzie z Pokojowego Patrolu, do których zawsze może się zwrócić. Mijaliśmy dzieci w każdym wieku. Od tych w wózkach lub chustach na rękach u rodziców, po nastolatków, którzy również przyjechali z rodzicami. Na Woodstocku można liczyć nie tylko na pomoc Pokojowego Patrolu, ale każdego Woodstokowicza.
Kiedy mój brat się potknął, zanim ja zdążyłam zareagować i otworzyć plecak, ktoś już podawał mu chusteczkę żeby mógł wytrzeć kolana. Niepotrzebnie bałam się o nudę. Nawet przez chwilę nie było takiej sytuacji. Ilość atrakcji, z których mogą korzystać dzieci, a na które dodatkowo wchodzą bez kolejki, jest ogromna. Od stref gdzie dzieciaki mogą rysować, bawić się w piaskownicach, przez zjeżdżalnie wodną, dmuchany zamek, aż do diabelskiego młyna, z którego widać panoramę festiwalu. Za większość aktywności dzieciaki dostają gadżety, pamiątkowe zdjęcia, plecaki.
Ale Woodstock to nie tylko super zabawa. Znajdziemy tam również strefy edukacyjne, również dla dzieci, w których można nauczyć się udzielania pierwszej pomocy (zarówno ludziom, jak i zwierzętom) lub gdzie możemy, dzięki specjalnym okularom, zobaczyć jak postrzegają świat dzieci chore na autyzm i dowiedzieć się w jaki sposób można im pomóc. Teraz jestem pewna, że zabierając na Woodstock dziesięciolatka zrobiłam dobrze. Nie da się nauczyć kogoś tolerancji i akceptacji różnorodności, nie pokazując mu kogoś innego niż my sami, nasze własne poglądy, zachowanie. A pytanie mojego brata po powrocie do miasta „dlaczego ludzie tutaj w ogóle się nie uśmiechają?”, utwierdziło mnie w przekonaniu, że pokazałam mu coś dobrego i pięknego, to że ludzie są po prostu cudowni jeśli mają szansę bez obaw pokazać prawdziwych siebie.

 

Reklama
Pokaż więcej

Powiązane

Back to top button