AKTUALNOŚCISPORT

Musiały przełknąć gorycz porażki…

Po trzech wygranych z rzędu II-ligowe piłkarki Ludowego Klubu Sportowego z Wierzchowisk musiały przełknąć gorycz porażki. Przegrana 0:2 (0:0) z GKS Majdan Sieniawski była tym bardziej bolesna, że zanotowana na własnym boisku. Gospodynie wcale nie były tego dnia gorsze od przyjezdnych, ale po końcowym gwizdku arbitra to one zeszły z placu gry jako pokonane.
Wierzchowiska: Magda Badura, Justyna Kasperek, Edyta Danił, Natalia Pielecha, Natalia Flis, Natalia Szczygieł, Izabela Bartocha, Katarzyna Kot, Maja Oleszczuk, Paulina Szyszka (55′ Kamila Osajkowska), Kaja Zaborska.
Trzeba obiektywnie przyznać, że mecz w ofensywie po prostu gospodyniom nie wyszedł. Wierzchowiska praktycznie przez całe spotkanie prowadziły grę. Akcje układały się im do pola karnego przyjezdnych. Niestety dalej szczelny blok defensywny Majdanu Sieniawskiego okazał się tego dnia nie do przejścia. Momentami podopieczne trenera Marka Maciejewskiego po prostu przysłowiowo „biły głową w mur”. Strzałów zza szesnastki między innymi próbowała Katarzyna Kot, ale piłka jak zaczarowana za każdym razem mijała bramkę rywalek.
W przerwie uczulaliśmy zespół, że jeden błąd może nas w tym meczu kosztować utratę punktów. Niestety taki scenariusz sprawdził się zaraz po zmianie stron. Trzeba przyznać, że mieliśmy tego dnia sporego pecha. Cóż w piłce tak bywa. Nie poddajemy się i walczymy dalej – powiedział Krzysztof Mazur, asystent trenera LKS Wierzchowiska.
W 53 minucie akcję lewą stroną boiska przyjezdne zakończyły strzałem z dystansu. Futbolówka przeleciała nad starającą się interweniować Magdą Badurą, odbiła się od poprzeczki, a potem od placów naszej golkiperki i nieuchronnie wpadła do siatki. Siedem minut potem zrobiło się już 0:2. Po wstrzeleniu piłki z około 25 metrów w kierunku bramki Wierzchowisk Badura interweniowała tak niefortunnie, że minęła się z piłką i ekipa gości po raz drugi miała powody do radości.

Reklama
Pokaż więcej

Powiązane

Back to top button