AKTUALNOŚCI

"Podczas 40 lat w szpitalu wszystko się widziało. Dużo radości, dużo dramatów…"

Stefan Kocon – kardiolog, internista, wieloletni pracownik i ordynator wewnętrznego Oddziału Kardiologii Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Świdniku, odszedł na zasłużoną emeryturę. Opowiada nam o 40-stu latach swojej pracy jako lekarz i podpowiada jak dbać o zdrowie.
– Zaczynałem pracę w 1977 roku. Moim szefem, nauczycielem i mentorem był Gustaw Dmowski, ojciec również znanego w Świdniku kardiologa o tym samym imieniu i nazwisku. Szef był ordynatorem kardiologii i dyrektorem maleńkiego wtedy szpitala rejonowego w Świdniku. Doktor wiele czasu i energii poświęcił zabiegając o budowę nowego szpitala – wspomina doktor Stefan Kocon – Był najlepszym lekarzem, jakiego kiedykolwiek poznałem. Choć niezwykle krytyczny w stosunku do siebie i personelu, to jego wymagania sprawiły, że byliśmy świetnie przygotowaną kadrą, za co będę mu zawsze wdzięczny – dodaje kardiolog. -Szpital mieścił się wtedy przy ul. Leśmiana oraz przy ul. Racławickiej. Byłem świadkiem jego modernizacji. Dzięki WSK na potrzeby lecznictwa przekazano budynek hotelu robotniczego, powstał projekt nowego szpitala, składającego się ze zmodernizowanego hotelu i dobudowanego skrzydła głównego.
Doktor Kocon wielokrotnie miał możliwość zmiany miejsca pracy, jednak nigdy się na to nie zdecydował. W Świdniku przepracował 40 lat. Z okazji przejścia na emeryturę, w imieniu Zarządu Powiatu Świdnickiego wicestarosta Waldemar Białowąs podziękował doktorowi za wieloletnią pracę na rzecz pacjentów SPZOZ w Świdniku.
– Życzę, aby czas zasłużonego odpoczynku był dla Pana okazją do realizowania swoich pasji i zainteresowań i przyniósł Panu wiele satysfakcji – mówił podczas spotkania wicestarosta.
– Nie widzę się w roli 100-procentowego emeryta. Póki zdrowie pozwoli, chcę pracować – odpowiadał wzruszony doktor, który wciąż przyjmuje pacjentów w poradni kardiologicznej w Świdniku.
-Przyznam, że przywiązuję się do miejsc i ludzi, a do tych zawsze miałem szczęście, poza tym miałem dobrego szefa. Dlatego 40 lat przepracowałem właśnie tu. W 1992 roku zostałem ordynatorem oddziału wewnętrznego kardiologii. Stanowiliśmy dobry, zgrany zespół. Od początku mojej ordynatury moim zastępcą był dr. Andrzej Głuszak. I chociaż mógł zostać ordynatorem po moim odejściu, to zrezygnował nawet z zastępstwa. W ten sposób zamknęła się pewna karta historii naszego szpitala.
Moje pokolenie lekarzy miało szczęście obserwować rewolucję w kardiologii. W tej dziedzinie medycyny nastąpił ogromny postęp. Praca w kardiologii stała się przyjemnością, bo odnotowywaliśmy coraz mniej zgonów. Technika, profilaktyka poszły na przód. Od lat 90-tych średnia wieku mężczyzn wydłużyła się o ponad 10 lat. Muszę powiedzieć, że na pewnym etapie postęp nam pomógł, lecz teraz jest tak szybki, że szpital nie nadąża z wymianą sprzętu. Niestety zmiany w polityce szpitalnej w Polsce sprawiły, że zaczęliśmy być rozliczani z procedur, a nie z tego czy pacjent wyzdrowiał – ocenia doktor i dodaje, że przez 40 lat spotkać można całe spektrum medyczne. – Ok. 3,5 tys. pacjentów rocznie, to można sobie wyobrazić. Wszystko się widziało. Dużo radości, dużo dramatów.
Kardiolog przyznaje, że czuje się z siebie zadowolony, choć nie wszystko się udawało.
– Wyleczyłem kilka pokoleń świdniczan, mam satysfakcję jako lekarz. Mam też świadomość, że wiele rzeczy się nie udało. Nieraz spotykam się z dowodami wdzięczności i ludzką życzliwością. Mamy z żoną dwie córki. Nie chciałem, żeby były lekarzami, bo ten zawód to służba. Wymaga pełnej dyspozycyjności i często nie byłoby ich w domu. Przyznam jednak, że teraz żałuję, że nie popchnęliśmy ich w tę stronę, bo myślę, że obie mają predyspozycje.
Zapytaliśmy także doktora Stefana Kocona o rady i wskazówki dotyczące zdrowia. Niektóre zaskakują.
– Przede wszystkim trzeba starać się żyć spokojnie, ustalić własną hierarchię ważności, aby nie stresować się błahostkami. Oczywiście ważne jest rozsądne odżywianie, dieta urozmaicona, nie oparta na tylko kilku produktach. Pamiętajmy też, że ruch to zdrowie, najkorzystniejsze jego formy dla człowieka to pływanie, jazda na rowerze i intensywny spacer. Z kardiologicznego punktu widzenia bieganie nie jest korzystne, poza tym może niszczyć nasze stawy. Dobry jest wysiłek jednostajny i harmonijny. Alkohol? Czemu nie, ale oczywiście z umiarem. Powiem jeszcze o lekach. Wiele starszych osób ich nadużywa. Jeden z moich pacjentów, rekordzista, przyjmował regularnie 24 różne leki. Maksimum to 8. Pacjenci często tłumaczą „ale mi tyle przypisali specjaliści”, odpowiadam zawsze, że potrzebna jest wtedy korekta leczenia, a nie dodawanie kolejnych leków. I proszę pamiętać, jeśli lekarz jest czasem nie miły, to nie dlatego, że jest złym człowiekiem, tylko prawdopodobnie jest bardzo zmęczony – podsumowuje lek. med. Stefan Kocon.

Reklama
Pokaż więcej

Powiązane

Back to top button