Trzy pytania do Kamila Śliczniaka…
Drużyna LKS Biskupice okazała się rewelacją rundy jesiennej rozgrywek grupy IV klasy B. Na półmetku sezonu zajmuje fotel lidera tabeli. Po derbowym spotkaniu przedostatniej kolejki z Virem Dorohucza, wygranym 2:1, rozmawialiśmy z jednym z zawodników zespołu trenera Grzegorza Osajkowskiego – Kamilem Śliczniakiem.
* Wynik 0:1 do przerwy zmienił się dopiero po Twoim wejściu na boisko…
– W meczu z Uniszowicami złapałem lekką kontuzję mięśnia dwugłowego uda. Jeszcze do piątku miałem rehabilitację. Dlatego usiadłem tylko na ławce rezerwowych. Pod koniec rundy kadra mocno nam się skurczyła. W drugiej połowie nie było wyjścia i musiałem zagrać. Cieszę się, że bramką z rzutu wolnego dołożyłem swoją „cegiełkę” do naszego wspólnego sukcesu.
* Dorohucza wysoko zawiesiła poprzeczkę?
– Jak widać, nawet na boiskach B klasy lekko nie jest 😉 Szczególnie w takim meczu derbowym jak ten. Gdyby w drugiej połowie wykorzystali rzut karny byłoby jeszcze trudniej o wygraną. Łatwo nie było, ale w końcówce dopięliśmy swego i to się liczy w tym momencie najbardziej!
* W grze drużyny widać już rękę trenera Osajkowskiego?
– Trener naprawdę jest bardzo w porządku. Co najważniejsze ma szacunek w drużynie i z każdym się dogaduje. Od razu jest inna atmosfera i zaangażowanie, a tego było tutaj potrzeba. Musimy wreszcie wyjść z tej B klasy. W tym sezonie stworzył się bardzo fajny zespół i jest na to spora szansa.
* Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia w kolejnych meczach!