AKTUALNOŚCIKULTURA I ROZRYWKA

MUZYKA, KTÓRA NIESIE NADZIEJĘ

Muzyk, wokalista, kompozytor oraz kochający syn, mąż, ojciec i dziadek- Dariusz Tokarzewski. Przed naszymi czytelnikami odsłania jeszcze jedną twarz- dobroczyńcy i wieloletniego działacza charytatywnego, a wszystko zaczęło się już w dzieciństwie. Jak sam twierdzi, został tak wychowany, by pomagać innym. Pierwszy koncert charytatywny zagrał, jako student dla niepełnosprawnych dzieci z ośrodka w Abramowicach. Od tego momentu, po dzień dzisiejszy nie zaprzestał takiej działalności.
Każdy w życiu potrzebuje pomocy. Czy kiedy Pan jej potrzebował, otrzymał pomocną dłoń?
– To zależy od kręgu ludzi, którymi się otaczamy. Czy są to znajomi, czy przyjaciele. W moim przypadku sprawdziło się przysłowie: przyjaciół poznajemy w biedzie. Były też pewne sytuacje, że dawałem z siebie wszystko, pomagałem, a później trudno było o odzew. Są takie osoby, które jak jest potrzeba reagują szybko i ja właśnie do nich należę. Staram się nie odmawiać w miarę możliwości czasowych i zawodowych.
Czy Polacy potrafią pomagać?
– Jest wiele fundacji, które z założenia chcą pomagać. Tutaj powiem coś, czym mogę się narazić w pewnych kręgach, ale niektóre z nich powstały, by zarabiać pieniądze na cudzym nieszczęściu. Niestety tak jest, ale na całe szczęście jest też wielu dobrych ludzi. W Świdniku udało się zorganizować szereg imprez, które w rzeczywistości pomagały potrzebującym. Pamiętam chociażby koncert dla Pawełka, czy Szymona, podczas którego pojawił się na scenie cały zespół VOX. Polacy mają taką mentalność, że w momentach zagrożenia potrafią się skrzyknąć i pomóc.
Zagrał Pan wiele charytatywnych koncertów. Które z nich na długo zostaną w pamięci Dariusza Tokarzewskiego?
– Grałem w zakładach karnych w Chełmie, Opolu Lubelskim, we Włodawie, gdzie spotkałem kolegę z dzieciństwa. Dzięki współpracy z Kolegium Pracowników Służb Społecznych zagrałem w jednym z zakładów poprawczych. Przeżyłem ten koncert bardzo, bo byli tam osadzeni nieletni chłopcy, niektórzy za zabójstwa. Zdziwiła mnie ich reakcja. Myślałem, że zostanę wyśmiany, a oni tego koncertu wysłuchali z zainteresowaniem. Gram również w hospicjach min. dla lubelskiego Hospicjum dla Dzieci- Małego Księcia, jak i na prośbę rozlicznych fundacji. Przypomina mi się szczególnie Fundacja „1000 Łabędzi”, dzięki której w ubiegłym roku odbył się fantastyczny koncert. W Teatrze Starym wystąpili min. finaliści „Mam talent”- zespół Szalom z Chełma, z którym współpracuję. Zagrałem także wiele koncertów z zespołem VOX, również dla kolegów z branży artystycznej. Byliśmy poruszeni sytuacją, kiedy nasz kolega Bogusław Mec potrzebował funduszy na przeszczep szpiku kostnego. Odbył się wtedy wielki, charytatywny koncert, na którym zagrali czołowi polscy artyści. Pomimo tego, że zabieg się udał Bogusław przegrał z chorobą. Zagraliśmy także dla fundacji Bohdana Smolenia, który zajmuje się hipoterapią dla niepełnosprawnych dzieci.
Pańska działalność charytatywna została zauważona i doceniona. Które nagrody są najbliższe sercu?
– Współpracuję często z ludźmi z okolic Chełma, min. ze stowarzyszeniem „Przytulisko”. Podczas jednego z charytatywnych koncertów właśnie na rzecz stowarzyszenia, wręczono Medale im. dr. Henryka Jordana za zasługi na rzecz dobra dzieci, przyznawane przez Prezydium Zarządu Głównego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, a także odznaki – „Przyjaciel Dziecka” za szczególne zasługi na rzecz dzieci. Wśród wyróżnionych znalazłem się również ja. Ważne odznaczenie otrzymałem w Wojsławicach- „Zasłużony dla kultury polskiej”, przyznane przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W uroczystości wzięła udział moja rodzina, zaprzyjaźnieni artyści i przyjaciele. Również ważnym dla mnie odznaczeniem jest „Amicus Civitatis” (Przyjaciel Miasta), odznaczenie przyznawane przez burmistrza Świdnika. Wszystkie wyróżnienie z pewnością dowartościowują. Ktoś zauważa to, co robimy, a to daje wewnętrzną siłę.
Spełnia Pan marzenia innych, a o czym marzy Dariusz Tokarzewski?
– Mam dużo marzeń. Obecnie pracują nad swoim nowym projektem- „ Ballady o życiu”. Takim, moim marzeniem jest, by dobrze wypadł koncert, który przygotowuję. Najważniejsza dla mnie jest rodzina, spokój i zdrowie. Jestem już dziadkiem ,a w grudniu spełni się kolejne moje marzenie- zostanę dziadkiem po raz drugi. Dla pierwszej wnuczki wylicytowałem serduszko podczas tegorocznej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W tym roku chyba będę musiał zrobić to samo dla mojego wnusia.
Mes.

Reklama
Pokaż więcej

Powiązane

Back to top button