AKTUALNOŚCISPORT

TO NIE TYLKO TRENER, TO SENSEI

karate1 (2)– Mistrzostwo to nie czarny pas, to człowieczeństwo. Dzieci mają zrozumieć, że sprawność jest dodatkowym zyskiem. Ty masz być dobrym kolegą, pomagać innym, gdy tego potrzebują  – ja z nimi tak rozmawiam. W ogóle dużo z nimi rozmawiam…
Trener  karate Zbigniew Karski opowiada o tym, jak u dzieci zyskać autorytet, utrzymać zdyscyplinowanie i  sprawić, by były dobrymi ludźmi.
Karate
To sztuka walki i sport. Powstało ponad 100 stylów karate. Trening opiera się na trzech metodach nauki: Kata – układy, Kihon – doskonalenie techniki i Kumite – walka.  Ale to też coś więcej.
Lubelski Klub Karate Shotokan jest już grupą rozpoznawalną w Polsce. Ma medalistów w mistrzostwach i pucharach Polski.  Zajęcia odbywają się w Krzesimowie, Jackowie i Krasieninie. Najmłodszy trenujący ma 6 lat, najstarszy  18.
– Mierzymy wysoko.  Na zawody w różne miasta Polski wyjeżdżamy średnio raz na półtora miesiąca. Mamy medale z międzywojewódzkich i ogólnopolskich mistrzostw karate.  Nigdy nie napędzam niezdrowych emocji. Jadąc na zawody, nie mówię jedziemy po medal.  Mówię niech wygra lepszy. Zróbmy wszystko, by nim być. Podczas treningu staram się przekazywać dzieciom dwie podstawowe wartości – czystość intencji i skromność. Bo takie ma być karate. Karate to nie tylko kopnij, uderz, zablokuj. To filozofia życia.
Wychowanie poprzez sport
Dzieci traktują Pana, jako autorytet, guru, z szacunkiem i podziwem.  Jak to się robi?
– Bo ja im daje dokładnie to samo. Szanuję dzieci, z którymi pracuję. Nie stawiam się w pozycji- Za moich czasów….  Na treningu jesteśmy równymi partnerami. Razem określamy zasady i one są święte. Daję dzieciom to, czego często brakuje im w domach – dyscyplinę. I zawsze jestem konsekwentny. W uporządkowanym świecie dzieci czują się bezpiecznie.
– Rodzice zapisują na moje zajęcia dzieci nie tylko dla sportu, ale czasem w ramach swoistej terapii. Mam w grupie dzieci z problemami wychowawczymi, ale i chłopca z ADHD, innego z porażeniem mózgowym, dziewczynkę z Zespołem Downa. Rodzice dzieci ze szczególnymi potrzebami często w  nie nie wierzą. Siedzą na zajęciach do momentu aż dziecko samo wykrzyczy: mamo, ja sobie poradzę, możesz iść! Z rodzicem musi być dobry kontakt, by wypracować spójną strategię postępowania.
– Mój syn wielokrotnie powtarzał, bo Senei mówił, bo Sensei prosił. Prośba Sensei’a była wystarczającą motywacją do bycia uczynnym czy do zdrowego trybu życia – wspomina mama jednego z uczniów Karskiego, mieszkanka gminy Mełgiew.
– Przed zawodami nie ma coli i chipsów. Rodzice dziwią się, że ich pociechy w domu odmawiają ulubionych słodyczy i że same się pilnują, bo chcą podołać i nie zawieść trenera.
-Zdaję sobie sprawę z tego, że nie zawsze jestem przyjemny, że bywam niełatwy, szorstki i nie do zaakceptowania dla wielu rodziców, ale pracuję nad sobą – Niekiedy słyszę: Nie życzę sobie ingerencji w życie prywatne albo: Ja zrobiłbym to lepiej. Wysłuchuję skarg, ale nie rezygnuję z własnej ścieżki i swoich zasad. Miłe jest to, że gdy mama sobie nie radzi z dzieckiem, np. nadpobudliwym, czy agresywnym, babcia i nauczyciele też nie mają już siły, to ja jestem tym, który sobie radzi.
-Nie karzę, nie krzyczę. Mówię o swoich błędach, przyznaję się do ich popełniania i staram się, by oni ich nie powielali. Ja też byłem dzieckiem. Doskonale to pamiętam i na zajęciach jestem na równi ze swoimi kursantami. Nie udaję lepszego dorosłego. Nikt nie może czuć się gorszy – Moim marzeniem jest prowadzenie zajęć dla dzieci niepełnosprawnych. One mają coś w sobie. Nie trenują dla sukcesu, tylko w czystym pojęciu dla siebie. Cieszą się, że coś im wychodzi, że nie są wykluczeni.
Sensei
Tak tytułują go trenujący. To japońskie określenie- „mistrz”, „ten, który uczy”.  Zbigniew Karski Był listonoszem. Karate poznał na kursie samoobrony. Trenuje 28 lat. Ma na swoim koncie medale i puchary z międzynarodowych mistrzostw. Jego ostatnie osiągnięcie to podwójne mistrzostwo Polski w Mastersach w kumite i w kate w mistrzostwach świata.
– Próbowałem sił w sportach zespołowych, ale to nie dla mnie, bo gdy coś nie wyjdzie, odpowiedzialność rozkłada się na wszystkich. Ja wolę sam odpowiadać za swoje decyzje i posunięcia. Oprócz karate m.in. wędkuję, jeżdżę na rowerze i konno, ale pracę z dziećmi kocham najbardziej.

Reklama
Pokaż więcej

Powiązane

Back to top button