-Przykro słyszeć tyle negatywnych opinii ludzi, którzy nawet tam nie byli – pisze do nas Aleksandra Królik ze Świdnka. 26-latka w tym roku postanowia na festiwal zabrać swojego 10-letniego brata. Oto jej wrażenia z wydarzenia:
Chciałam pokazać mu jacy wspaniali potrafią być ludzie, jacy uśmiechnięci, kolorowi, różni. Przed wyjazdem miałam pewne obawy, ale cytując mojego przyjaciela „bardziej bałbym się o dziecko zgubione w supermarkecie, gdzie nikt nie zwróci na nie uwagi, niż na Woodstocku, gdzie nikt nie minie obojętnie odpoczywającego na trawie człowieka, a co dopiero samotnie stojącego dziecka”.
Kiedy mój brat się potknął, zanim ja zdążyłam zareagować i otworzyć plecak, ktoś już podawał mu chusteczkę żeby mógł wytrzeć kolana. Niepotrzebnie bałam się o nudę. Nawet przez chwilę nie było takiej
Ale Woodstock to nie tylko super zabawa. Znajdziemy tam również strefy edukacyjne, również dla dzieci, w których można nauczyć się udzielania pierwszej pomocy (zarówno ludziom, jak i zwierzętom) lub gdzie możemy, dzięki specjalnym okularom, zobaczyć jak postrzegają świat dzieci chore na autyzm i dowiedzieć się w jaki sposób można im pomóc. Teraz jestem pewna, że zabierając na Woodstock dziesięciolatka zrobiłam dobrze. Nie da się nauczyć kogoś tolerancji i akceptacji różnorodności, nie pokazując mu kogoś innego niż my sami, nasze własne poglądy, zachowanie. A pytanie mojego brata po powrocie do miasta „dlaczego ludzie tutaj w ogóle się nie uśmiechają?”, utwierdziło mnie w przekonaniu, że pokazałam mu coś dobrego i pięknego, to że ludzie są po prostu cudowni jeśli mają szansę bez obaw pokazać prawdziwych siebie.