Artur na trasie spędził łącznie ponad dwanaście i pół godziny. Co czuje zwycięzca morderczej walki o podium?
– To wielka satysfakcja. Teraz odpoczywam – mówi nam Artur Jendrych, ale „odpoczynek” widzi inaczej niż większość z nas. – Zmniejszyłem objętość i intensywność treningów. Chodzę na basen, jeżdżę na rowerze.
Podczas kilkunastu godzin biegu były jednak kryzysy – Najgorsza była walka z bólem. Po biegu na 64km na piętach pojawiły się ogromne pęcheże „żywe rany”, przez co kolejne biegi trzeba było pokonać zmieniając technikę biegu, obciążając mocniej inne mięśnie, a to z kolei poskutkowało ogromnym bólem w prawym bioderze. Myślałem wtedy: „Nie po to tu jestem żeby się poddawać” i biegłem dalej.
Rok temu świdniczanin także zdobył I miejsce w Brubeck Iron-Run w kategorii do 40 lat. Takie wyniki są efektem wieloletnich treningów minimum 2-3 godzin dziennie i odpowiedniej diety.
Wczoraj sportowcowi gratulował wicestarosta świdnicki Waldemar Białowąs.
– Aby osiągnąć taki sukces trzeba zmierzyć się nie tylko z rywalami, ale i pokonać swoje wszelkie słabości i lęki. Arturowi się to udało. Wielki szacunek i gratulacje – mówił Waldemar Białowąs.
W rywalizacji kobiet Brubeck Iron-Run, na najwyższym stopniu podium stanęła lublinianka, Aneta Ściuba, a wśród mężczyzn powyżej 40 lat Radosław Śląski.