AKTUALNOŚCI

„Jeden z rodziców zaatakował moje dziecko przed szkołą”

Do naszej redakcji zgłosiła się mama 12-latki, uczennicy klasy 6. jednej ze szkół podstawowych w Świdniku. Jak twierdzi, ojciec dziewczynki z klasy córki, napadł na jej dziecko gdy wychodziło ze szkoły do domu.

-Ten człowiek siedział przy szatni. Moja córka ubrała się i wyszła. Szedł za nią. Krzyczał po nazwisku i wyzywał „ty śmieciu, masz siano w głowie, dorwę cię, znajdę cię!”. To nie wszystko. Zatrzymał ją i groził pięścią. W końcu z płaczem zawróciła i pobiegła do szkoły – opisuje – była roztrzęsiona, płakała. Przez kolejne dni bała się wyjść z domu.

Dotarliśmy do świadka wydarzenia, nastolatka, który widział zajście sprzed budynku szkoły.

-Ten pan stał nad nią, a ona zanosiła się płaczem. Kilkoro moich kolegów też to widziało, ale baliśmy się wszyscy. Jak odszedł pobiegłem zapytać co się stało. Bała się dalej iść do domu, więc wróciliśmy z powrotem do szkoły – mówi chłopiec.

Kobieta sprawę zgłosiła na policję.

– W dniu 28 października Wydział Kryminalny Komendy Powiatowej Policji w Świdniku przyjął zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa (Art. 190 KK) dotyczący gróźb karalnych. Obecnie trwają czynności wyjaśniające – informuje asp. Elwira Domaradzka, oficer prasowy świdnickiej policji.

Z relacji naszej rozmówczyni wynika, że kilka dni wcześniej między dziećmi w klasie doszło do konfliktu, w który włączyli się rodzice jednej z dziewczynek. Postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.

-Dzień po zajściu na lekcję wtargnęła mama tej dziewczynki i zapowiedziała, że zrobi wykład na temat wychowania. Krzyczała i moralizowała wymieniając kilka nazwisk. Nauczycielka chyba zaniemówiła, bo nie reagowała – opisuje – Dzień później do szkoły przyszedł tata i pozwolił sobie na jeszcze więcej.

Zapytaliśmy dyrekcję placówki jak szkoła reaguje na takie sytuacje.

– Rodzice mieli okazję wyjaśnić sobie tę sprawę. Ten tata rzeczywiście przyznał, że poniosły go nerwy. W mojej ocenie sprawa została rozwiązana. W takich sytuacjach zawsze staramy się konfrontować strony konfliktu i na bieżąco go rozwiązywać, aby dzieci spokojnie mogły nadal ze sobą przebywać w jednej klasie – wyjaśnia zastępca dyrektora.

Inne zdanie ma jednak mama, z którą rozmawiamy.

– Najpierw mnie przeprosił, a za chwilę stwierdził, że drugi raz postąpiłby tak samo. Mówił, że dzieci wszystko zmyśliły. Podkreślał też swoje prawnicze wykształcenie i znajomość przepisów.

Oddając dzieci pod opiekę szkoły ufamy, że będą tam bezpieczne. Problem jednak w tym, kiedy zaczyna, a kiedy kończy się odpowiedzialność za ucznia.

-Z tego co wiem, nagrania z monitoringu wskazują, że do incydentu doszło poza terenem szkoły – wyjaśnia pani wicedyrektor. Z kolei z relacji naszej rozmówczyni, jak i kolegów dziecka wynika, że mężczyzna już w szkole na nie czekał.

– Jeżeli konflikt rozpoczyna się na terenie szkoły, a swój finał ma już za jej murami, to jak najbardziej przedstawiciele placówki wciąż mogą sprawę zgłosić policji. Przypomnę, że każdy świadek sytuacji potencjalnie groźnej ma społeczny obowiązek powiadomić odpowiednie służby – wyjaśnia rzecznik policji.

To nie jest odosobniony przypadek

– Problem jest taki, że każdy rodzic wierzy swojemu dziecku, a wersji zdarzeń jest tyle, ile stron konfliktu. Sytuacje, kiedy rodzica ponoszą nerwy i wkracza w spór między dziećmi zdarzają się dość często. Co roku mamy kilka takich zdarzeń, łącznie z angażowaniem policji. Zawsze dążymy do załatwienia problemu w murach szkoły – twierdzi wicedyrektor szkoły podstawowej, w której doszło incydentu.

Nauczyciele przyznają, że coraz częściej rodzice wkraczają w konflikty dzieci, a bywa, że ze sprzeczek rozniecają dramaty i długotrwałe spory. – Często apeluję na zebraniach, rodzice, zaufajcie nam choć trochę, dajcie też dzieciom możliwość samodzielnego rozwiązania problemu – mówi jedna z nauczycielek ze Świdnika.

Z pewnością reagować należy w momencie, gdy naszemu dziecku dzieje się krzywda. Jednak reakcja powinna być racjonalna, nie emocjonalna. Trzeba pamiętać, że dorosły człowiek kontra dziecko w sporze są nierównymi przeciwnikami. Dlatego psychologowie radzą, by w pierwszej kolejności konfrontować rodziców, nie zaczynać dyskusji z cudzymi dziećmi.

– Moje dziecko nie jest idealne, długo sprawdzałam co dokładnie działo się w klasie. Wiem, że nie zawiniło. Ale co by się nie działo, to straszenie dziecka w ten sposób i takie wyzwiska nigdy nie powinny mieć miejsca. W pierwszej kolejności rodzic powinien skontaktować się ze mną. – kwituje mama 12-latki.

Reklama
Pokaż więcej

Powiązane

Back to top button