AKTUALNOŚCI

Świdnik: „Nie ma na to naszej zgody i stanowczo się temu sprzeciwiamy!” – skandal w Spółdzielni Mieszkaniowej?

Zawarte w tytule artykułu słowa znajdują się w piśmie, jakie pracownicy świdnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej anonimowo wystosowali m.in. do Rady Nadzorczej SM, Burmistrza Świdnika, Starosty Powiatu Świdnickiego, Posłów i Senatorów RP, OPZZ Solidarność, Państwowej Inspekcji Pracy, radnych miejskich oraz mediów. Skarga dotyczy Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej- Katarzyny Denis (jednocześnie radnej miejskiej z Klubu Waldemara Jaksona), a dokładnie jej sposobu zarządzania zasobami ludzkimi, czyli pracownikami. Autorzy pisma chcą pozostać anonimowi. Boją się szykan i dyskryminacji ze strony pracodawcy. Jak sami jednak piszą, mają już dość gehenny, która trwa od 3 lat, czyli od momentu, gdy stanowisko prezesa objęła K. Denis. Swoim pismem chcą uświadomić mieszkańcom i lokalnym władzom z czym jako ludzie muszą się mierzyć na co dzień i jak zarządzanie przez Prezes SM wpływa na ich zdrowie i kondycję psychiczną. To jednak nie jedyne pismo jakie pojawiło się w tej sprawie. Są już trzy kolejne. Naszej redakcji udało się także porozmawiać z jedną z byłych pracownic, która nie wspomina dobrze ostatnich miesięcy swojej pracy.

Czemu sprzeciwiają się pracownicy SM?

Jak już zostało wspomniane na początku materiału, pod koniec maja do skrzynek mailowych kilkudziesięciu osób wpłynęło pismo podpisane przez pracowników SM, w którym piszą, że czują się „zastraszeni” przez prezes SM. Podczas spotkań indywidualnych, jak i zebrań- jak piszą w skardze- z jej strony padają w stosunku do pracowników oszczerstwa, pogróżki, ośmieszające oraz poniżające słowa. Piszą, że są tym wyczerpani psychicznie i fizycznie. Uniemożliwia im to wykonywanie prawidłowo swoich obowiązków, a to odbija się także na spółdzielcach. Podkreślają, że najczęstszym sposobem komunikowania się przez prezes Katarzynę Denis jest krzyk:

„(…) Jesteśmy zastraszani, ośmieszani i poniżani. Sposób komunikowania się z pracownikami, przekazywania poleceń służbowych, częste zmiany podejmowanych decyzji – donośnym głosem, najczęściej przechodzącym w krzyk – spowodowały, że spora grupa spośród nas przebywa lub przebywała na długotrwałych zwolnieniach lekarskich od lekarza psychiatry. Krzyki Pani Prezes Katarzyny Denis słychać na korytarzach całej Spółdzielni oraz na zewnątrz budynku, o czym świadczy częstokroć zmieszany wyraz twarzy wśród oczekujących interesantów (spółdzielców). Niejednokrotnie decyzje podejmowane w sprawach personalnych przez Panią Prezes Katarzynę Denis spowodowały przedwczesne odejście niektórych pracowników na emeryturę lub wręcz zwolnienie się z pracy.”

– to jednak nie jedyne argumenty jakie padają w piśmie. Chodzi nie tylko o sam stosunek do części pracowników, ale także o przesunięcia kadrowe czy cięcia personalne, które nasiliły się w przeciągu ostatnich lat. Ich zdaniem takie działania „prowadzone pod przykrywką wprowadzenia cięć budżetowych” negatywnie mogą wpływać na jakość usług świadczonych spółdzielcom. Chodzi m.in. o nieterminowe wywiązywanie się z obowiązków wynikających z regulaminu pracy SM, a także o zamieszanie jakie te rotacje wywołują wśród petentów.

„Jesteśmy osobami wykształconymi, zdyscyplinowanymi oraz rzetelnie wykonującymi swoje obowiązki służbowe.” – piszą pracownicy SM w piśmie i dodają, że:

„To my, pracownicy, stanowimy trzon Spółdzielni, pracujemy na jej dobre imię, z sercem obsługujemy lokatorów, a niejednokrotnie jako spółdzielcy jesteśmy pracodawcami Pani Prezes Katarzyny Denis. Dlatego zdumiewają nas tego typu działania, a wręcz szykany wobec pracowników. Nieznana jest nam przyczyna takiego wrogiego traktowania i nastawienia w stosunku do nas.” – czytamy w skardze. Pracownicy dodają również, że wiele osób spośród nich było na zwolnieniach lekarskich, w tym m.in. od lekarzy psychiatrów. Pierwsze próby rozwiązania tej sytuacji w sprawie, jak piszą: „tych nagannych i nieludzkich praktyk stosowanych przez Panią Katarzynę Denis” podjęli już w sierpniu 2019 roku. Do Rady Nadzorczej SM zostało przekazane pismo podpisane przez dwa Związki Zawodowe działające w Spółdzielni Mieszkaniowej w Świdniku- do tej pory pozostało ono jednak bez odpowiedzi.

W związku z całą sytuacją, pracownicy SM, domagają się od Rady Nadzorczej oraz pozostałych adresatów skargi, wszczęcia odpowiednich działań: (…) jedynym wyjściem dla dobra pracowników i spółdzielców, będzie natychmiastowe odwołanie Pani Katarzyny Denis ze stanowiska Prezesa Zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej w Świdniku (…)”

Do skargi odniósł się przewodniczący Rady Nadzorczej SM w Świdniku Konrad Sawicki. W artykule, który ukazał się w gazecie Nowy Tydzień (link) twierdzi, że za całym zamieszaniem stoją nie pracownicy, a jedna z instytucji:

„Niezwłocznie po tym jak otrzymaliśmy ten pełen kłamstw anonim, podjęliśmy działania w celu ustalenia kto jest jego autorem. Bardzo szybko to ustaliliśmy. Dziś już wiemy kto to napisał. Nie są to pracownicy Spółdzielni, a tylko pod pracowników się podszywają. W przygotowaniu tego ohydnego anonimu współpracowali z jedną z instytucji, której nazwę też już znamy. Podejmiemy kroki prawne w celu pociągnięcia autorów do odpowiedzialności karnej, bo treść anonimu uderza w dobro nie tylko Zarządu czy Spółdzielni, ale przede wszystkim naszych mieszkańców” – mówi K. Sawicki.

Z kolei, jak również możemy przeczytać w artykule Nowego Tygodnia, zapytana o tę sprawę prezes K. Denis, tłumaczy, że nie była adresatką tej anonimowej korespondencji, więc nie będzie jej komentować.

„Kłamstwa rozsyłają mąciciele”

To z kolei cytat z drugiego pisma jakie wpłynęło również do skrzynek mailowych m.in. lokalnych i krajowych władz czy instytucji, Rady Nadzorczej SM oraz mediów. To pismo, również anonimowe, staje tym razem w obronie prezes K. Denis.  Jego autorzy twierdzą, że między nią a załogą nie ma żadnego konfliktu. Podkreślają także, że SM działa dobrze, pracownicy są odpowiednio wynagradzani oraz, że oni sami „stoją murem” zarówno za Zarządem jak i działaniami Rady Nadzorczej. Dodają także, że:

„My pracownicy Spółdzielni Mieszkaniowej w Świdniku, sprzeciwiamy się kłamliwej propagandzie sianej przez byłych pracowników Spółdzielni. Nie ma żadnego konfliktu pomiędzy załogą a Panią Prezes. W Spółdzielni są związki zawodowe, które nie wnoszą żadnych zastrzeżeń, ani nie są w sporze z pracodawcą. Kłamstwa rozsyłają mąciciele, którzy nie pracują w Spółdzielni dlatego, że przychodzili na kawę, a nie do pracy, a teraz chcą psuć dobrą atmosferę pracy w Spółdzielni i robić w niej mierną politykę.”

W piśmie podkreślają również, że nie podpisują się z imienia i nazwiska pod swoimi słowami, ponieważ chcą jedynie „świętego spokoju”. Dodają również, że zależy im jedynie na bezstresowej pracy: „Dajcie nam normalnie pracować, a politykę róbcie sobie na salonach.”. Na tym jednak, czyli na tych dwóch anonimowych pismach, cała sprawa się nie kończy.

Pismo numer 3. Tym razem podpisane przez przewodniczące Związków Zawodowych.

Z datą 9 czerwca po raz kolejny mailowo, ale również listownie, zostały rozesłane następne pisma. Tym razem podpisały się pod nimi przewodniczące dwóch Związków Zawodowych działających przy Spółdzielni Mieszkaniowej. Podkreślają w nim, że popierają działania dotyczące pierwszej skargi na prezes K. Denis, natomiast anonim w jej obronie wysłany jest, ich zdaniem, przez „rzekomych” pracowników SM, czyli „prawdopodobnie spreparowany przez osoby związane z Zarządem SM”. Ponadto podkreślają, że konflikt pomiędzy prezes K. Denis a załogą ma faktycznie miejsce, o czym informowały Radę Nadzorczą już blisko dwa lata temu.

„Przedstawione fakty (przyp. red. w pierwszej skardze na prezes K. Denis) zostały sprecyzowane nie tylko przez byłych, ale i obecnych pracowników, gdyż opisane w ww. piśmie sytuacje miały miejsce w przeszłości i dzieją się również obecnie. Potwierdzeniem tych zarzutów jest ilość pracowników, którzy sami się zwolnili lub zostali zmuszeni do odejścia z SM oraz ilość osób przebywających na długotrwałych zwolnieniach lekarskich, mnożących się od kiedy kierownictwo w Spółdzielni Mieszkaniowej w Świdniku objęła prezes Denis” – czytamy w oficjalnym piśmie.

W związku z tym po raz kolejny, tak jak i w piśmie części pracowników, wnoszą o podjęcie odpowiednich kroków i odwołanie prezes z jej dotychczasowego stanowiska. Treść wszystkich 3 pism, publikujemy poniżej.

Nie każdy milczy, nie każdy jest anonimowy

Jak możemy wyczytać, chociażby w piśmie podpisanym przez przewodniczące Związków Zawodowych, tylko do tej pory z pracą w Spółdzielni Mieszkaniowej pożegnało się kilkanaście osób. Część odeszła dobrowolnie, część przyspieszyło swoją decyzję o przejściu na emeryturę, część została zwolniona. Jak mówią nasi rozmówcy, nie wszyscy chcą i będą mówić głośno o powodach swojego odejścia. Jednak nie każdy milczy.

W tym miejscu przykładem może być Patrycja Romanowska- Hanc oraz dwie inne, byłe już pracownice Spółdzielni Mieszkaniowej, które w związku ze zwolnieniami z pracy udały się do Sądu. Wszystkie trzy sprawy zakończyły się z korzyścią dla pozywających. Dwa z trzech wyroków są już prawomocne. Tylko do tej pory Spółdzielnia Mieszkaniowa musiała więc wypłacić około 55 tys. zł byłym pracownicom. Jednej z nich SM wypłaciła tytułem odprawy i odszkodowania łącznie około 22 tys. zł. Druga z nich otrzymała w sumie około 16,5 tys. zł. Pani Patrycja, na ten moment, otrzymała część pieniędzy, czyli 12 tysięcy odprawy oraz 4, 600 zł odszkodowania.

Uzasadniając wyrok w sprawie Pani Patrycji, Sąd podkreślił, że w wypowiedzeniu nie wskazano kryteriów doboru, którymi kierował się pracodawca przy wyborze powódki do zwolnienia, wybór ten był subiektywny, dowolny i arbitralny, a „u podstaw zwolnienia mogły leżeć osobiste uprzedzenia i niechęć do pracownika części osób z kadry zarządzającej”. O zwolnieniu Pani Patrycji informowały już wcześniej lokalne media, więcej na ten temat można przeczytać pod tym linkiem. Jej sprawa jednak jeszcze się nie zakończyła, bowiem SM odwołała się od tego wyroku poprzez złożenie apelacji jeszcze w kwietniu. Wyrok jest więc nieprawomocny. Jeśli jednak Sąd po raz kolejny przyzna rację Pani Patrycji, SM będzie musiała wypłacić jej jeszcze około 9 tys. zł plus odsetki.

W związku z niesprzyjająca atmosferą na emeryturę, wcześniej niż planowała, udała się z kolei inna pracownica Spółdzielni Mieszkaniowej- Krystyna Komnacka. W rozmowie z naszym portalem zdradziła powody takiej a nie innej decyzji. W Spółdzielni pracowała ponad 40 lat, dokładnie od 24 maja 1977 roku. Jak sama mówi, przez ten czas, współpracowała z wieloma prezesami, którzy doceniali jej doświadczenie zawodowe. Wszystko jednak zmieniło się kilka lat temu.

Marzeniem Pani Krystyny było przepracowanie 45 lat i otrzymanie tzw. jubileuszówki w wysokości 15 tysięcy złotych.

Mogła się o nią postarać z rocznym wyprzedzeniem, miałoby to więc miejsce w maju tego roku. Ze świdnickiej spółdzielni odeszła jednak wcześniej, tracąc prawo do wyższej emerytury i nie otrzymując należnej jubleuszówki.

„W lutym 2020 roku Pani Prezes przyjęła do Działu Księgowości Czynszowej i Windykacyjnej nową osobę, twierdząc, że ma się ona przyuczać. W tamtym momencie poza mną pracowała tam jeszcze jedna osoba. Obie byłyśmy w wieku emerytalnym, chodziło więc by po naszym odejściu, ktoś przejął nasze obowiązki. Nie minęło jednak wiele czasu, może miesiąc, gdy zostałam wezwana przez Panią Prezes. Usłyszałam propozycję bym przeszła na wcześniejszą emeryturę, a otrzymam wtedy 10 tys. zł nagrody.  Nie zgodziłam się na to. Powiedziałam, że chcę jeszcze pracować, by otrzymać pełną jubileuszówkę oraz większą emeryturę. Odniosłam wrażenie, że moja odmowa zdenerwowała Panią Denis. Usłyszałam, że będzie mnie musiała przenieść w związku z tym na inne stanowisko, na którym będę musiała się uczyć od nowa pracy, bo w Dziale Księgowości Czynszowej i Windykacyjnej nie ma już dla mnie etatu.”

Jak mówi Pani Krystyna, po tej rozmowie chwilowo nic się nie wydarzyło. Dalej pracowała na swoim dotychczasowym stanowisku. Aż do maja 2020 roku. Wtedy w tzw. teczce korespondencyjnej znalazło się pismo, informujące o przeniesieniu jej do Działu Techniczno- Inwestycyjnego i zmianie stanowiska ze starszej księgowej na referenta ds. rozliczeń. Tej zmiany nikt z nią wcześniej bezpośrednio nie konsultował. Nie rozmawiała też o tym z prezes K. Denis. Pani Krystyna poinformowała kadry i zajęła się nowymi obowiązkami.

„Jednak w Dziale Techniczno-Inwestycyjnym na początku nie zajmowałam się sprawami dotyczącymi tej komórki, ale tak naprawdę sprawami związanymi z czynszem. To był czas rozliczeń, więc pracy było mnóstwo. Dziewczyna, która została zatrudniona na moje miejsce nie wyrabiała się z tą pracą więc jej pomagałam. Tak było do 15 czerwca 2020 roku.” – dodaje Pani Krystyna i mówi, że po tym czasie miała za zadanie przyuczać się do pracy w nowym dziale. Niestety pracownica (obecnie już niezajmująca tego stanowiska ze względu na złożenie wymówienia w SM), która miała jej w tym pomagać, nie zawsze była do tego chętna. I choć Pani Krystyna w tamtym czasie miała, ze względu na stres, problemy chociażby ze snem, to jednak dołożyła wszelkich starań by nauczyć się nowych obowiązków. Jej zdaniem to się udało.

W sierpniu ubiegłego roku po raz kolejny została jednak wezwana przez Panią Prezes. I tym razem K. Denis zachęcała ją do przejścia na wcześniejszą emeryturę. Obiecała wypłacić jej jubileuszówkę oraz zatrudnić na umowę zlecenie. Pani Krystyna tym razem się zgodziła. Napisała więc podanie o przejściu na emeryturę od 28 września 2020 roku i złożyła je do kadr.

„Minął jeden dzień od kiedy złożyłam podanie. Była godzina 13. 15, piątek, czyli dzień, w którym pracujemy do 13.30. Pani Prezes mnie wezwała do siebie i powiedziała, że po uzgodnieniu z prawnikami stwierdziła, że nie może mi wypłacić jubileuszówki, a jedynie 3 tys. zł nagrody. Byłam zszokowana tą informacją. Usłyszałam także, że jestem m.in niewartościowym pracownikiem i nie umiem odebrać nawet telefonu czy napisać pisma.  Wyszłam stamtąd cała rozdygotana”. Pani Krystyna próbowała dojść do siebie. Stwierdziła jednak, że potrzebuje na to czasu, wzięła więc urlop, a następnie udała się na zwolnienie- najpierw od lekarza rodzinnego, a następnie od psychiatry. W międzyczasie napisała także podanie o wycofanie pisma dotyczącego przejścia na emeryturę. Pani Prezes wyraziła na to zgodę.

Pani Krystyna nadal nie mogła sobie jednak poradzić z tą sytuacją, nie chciała już wracać do pracy w Spółdzielni Mieszkaniowej. Stwierdziła, po konsultacjach z rodziną, że jej zdrowie (od 2012 roku ma stwierdzoną niepełnosprawność znacznego stopnia) i psychika są ważniejsze niż pieniądze. Po raz kolejny złożyła więc podanie o tym, że z dniem 28 października 2020 roku, czyli wcześniej niż planowała, odchodzi na emeryturę. Nie wróciła już do pracy, na ten moment nie chciałaby także kierować sprawy do Sądu:

„Nie chciałam też żadnych oficjalnych pożegnań ani podziękowań. Po ponad 40 latach pracy odeszłam na zasadzie byłam i już mnie nie ma. Tak po prostu. Do tej pory mam problem by wejść do spółdzielni. Nawet, gdy poszłam na głosowanie w maju, miałam lęki i byłam rozdygotana emocjonalnie. Tyle lat tam chodziłam, a teraz mam problem by tam po prostu wejść.” – mówi Pani Krystyna łamiącym się głosem i dodaje, że takiej sytuacji jaka ma miejsce teraz, nie było nigdy w spółdzielni. Do tej pory ma żal, że została potraktowana w taki sposób. Jak sama mówi, wystarczyłoby jej gdyby popracowała jeszcze tylko kilka miesięcy- do maja 2021 roku, otrzymałaby wtedy należną po tylu latach pracy jubileuszówkę i dodatkowo o 300 zł większą emeryturę.

Dlaczego dopiero teraz pracownicy zdecydowali się na działanie?

W swoim piśmie pracownicy zaznaczają, że już wcześniej Związki Zawodowe informowały o trudnej współpracy z prezes K. Denis. Jak już zostało wyżej wspomniane, odpowiedzi nie otrzymali. Twierdzą również, że nie było żadnej reakcji ze strony Rady Nadzorczej czy Zarządu. Dłużej nie chcieli jednak już milczeć. Atmosfera jaka panuje w spółdzielni, i to z czym się borykają już od długiego czasu, nie daje im bowiem spokoju. Są zdesperowani i chcą, by mieszkańcy Świdnika dowiedzieli się jak wygląda sytuacja w Spółdzielni Mieszkaniowej, jak osoba prezes K. Denis zmieniła ich życie. Jedynym wyjściem jest, ich zdaniem, zmiana na stanowisku prezesa.

Nie można jednak zapomnieć także o drugim piśmie, podpisanym również przez pracowników SM. Ich zdaniem, czego jednak nie potwierdzają Związki Zawodowe, wszystko to co zostało przypisane prezes K. Denis to są jedynie pomówienia. I z tą właśnie opinią zdaje się, poprzez wyżej przytoczoną wypowiedź, zgadzać także przewodniczący Rady Nadzorczej SM Konrad Sawicki. Konflikt więc wydaje się na chwile obecną narastać. Szczególnie, że jeszcze w ubiegłym tygodniu

sprawa anonimu trafiła już do prokuratury.

11 czerwca świdniccy radni oraz pozostali adresaci wyżej przedstawionych pism dotyczących prezes Spółdzielni Mieszkaniowej otrzymali stanowisko Rady Nadzorczej SM w Świdniku. Możemy się z niego dowiedzieć m.in., że: „Mając na względzie rozpowszechniane dotychczas nieprawdziwe informacje na temat Spółdzielni Mieszkaniowej w Świdniku, w dniu 10 czerwca 2021 r., zostało złożone do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez osoby będące autorami tej korespondencji.”

 W stanowisku (całą treść publikujemy poniżej) znajdują się także odniesienia do pisma przesłanego przez Związki Zawodowe jeszcze w 2019 roku: „Związki Zawodowe nie wnosiły żadnych zastrzeżeń. Ponadto, Związki Zawodowe nie zgłaszały żadnych spraw pracowniczych w okresie ostatnich niemal dwóch lat”, a także do kontroli przeprowadzonych w spółdzielni w ciągu kilku ostatnich miesięcy przez Państwową Inspekcję Pracy oraz Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Żadna z nich nie wykazała uchybień.

Ponadto ze stanowiska wynika, iż zarówno pierwszy anonim od pracowników, jak i pismo podpisane przez Przewodniczące Związku Zawodowych SM w Świdniku, są jedynie pomówieniami: „Mając na względzie powyższe, nie może być zgody na rozpowszechnianie w przestrzeni publicznej kłamstw na temat kogokolwiek, bez względu na to czy jest to osoba prywatna, czy instytucja. Przesłana Państwu w dniu 11 czerwca 2021 r. wiadomość email jest zatem zbiorem kłamstw i pomówień, co nie może pozostać bez reakcji.” – czytamy w piśmie od Rady Nadzorczej.

Jaki będzie finał konfliktu między częścią pracowników a Zarządem Spółdzielni Mieszkaniowej? Jeśli prokuratura zdecyduje się zająć tematem, sprawa trafi w najbliższym czasie na sądową wokandę. Do tematu powrócimy.

Reklama
Pokaż więcej

Powiązane

Back to top button