AKTUALNOŚCI
HOT NEWS

Nierówna walka o przetrwanie w PZL- ŚWIDNIK S.A.

Odwołane zamówienia z powodu pandemii koronawirusa i brak nowych, szczególnie tych rządowych- to krótki opis problemów z jakimi boryka się od dłuższego już czasu świdnicki PZL. Pomimo jasnego przekazu od zarządu koncernu, który podpisując list intencyjny w sprawie AW-249 jasno zadeklarował, iż jeżeli rząd polski podejmie decyzję o wyborze tego śmigłowca to dla potrzeb polskiej armii będzie on produkowany finalnie w Świdniku z udziałem podmiotów z PGZ do dzisiaj nie zapadły żadne decyzje. Wraz z początkiem maja, w związku z tą trudną sytuacją, przedsiębiorstwo musiało podjąć drastyczne decyzje: zwolniono 90 pracowników, pozostałym obniżono pensję i skrócono czas pracy. Dziś wiemy, że to nie koniec. Pracę straci kolejne 120 osób. Łącznie jest ich więc już 210.  O coraz bardziej trudnej sytuacji przedsiębiorstwa mówi się już w całej Polsce. Czy to początek czarnego scenariusza, o którym już od dłuższego czasu alarmuje większość związków zawodowych z PZL Świdnik?

Były już petycje do Premiera M. Morawieckiego, Ministerstwa Obrony Narodowej, a nawet spotkanie ze świdnickim posłem Arturem Soboniem. Związki Zawodowe z PZL- Świdnik S.A. nie próżnują. Ich głównym celem w pomocy świdnickiemu zakładowi jest dążenie do zrealizowania obietnic, które już od 6 lat składane były zarówno przez przedstawicieli rządu, zwierzchnika sił zbrojnych jak i świdnickiego posła. Chodzi oczywiście o kontrakty na W-3 Sokół i SW-4 Puszczyk, ale nie tylko. Związki zawodowe proponują, aby rząd zakupił także inne z produkowanych w koncernie śmigłowców i doprowadził do przeniesienia ich produkcji finalnej do Świdnika. Mogą to być zarówno śmigłowce bojowe AW-249 jak również śmigłowce wielozadaniowe AW-139 produkowane obecnie aż w 75% w Świdniku. Uzyskany w ten sposób dostęp do nowych technologii można by było wówczas przyrównać do tego jaki miał miejsce, gdy zastąpiono produkowane w początkach historii świdnickiej wytwórni śmigłowce SM1 i SM2 licencyjnymi śmigłowcami Mi-2.

Należy przy tym dodać, że PZL- Świdnik nie jest żadnym włoskim zakładem, jak próbują to interpretować niektórzy politycy z rządzącego ugrupowania, tylko firmą zarejestrowaną niezmiennie w Polsce i tu odprowadzającą wszystkie podatki i dającą tysiące miejsc pracy. W ostatnim czasie to właśnie te tematy zdominowały dyskusję wokół pomocy pracownikom PZL- u. Pojawiło się wiele nowych obietnic i zapewnień. Warto więc usystematyzować te przekazy i spróbować odpowiedzieć na pytanie, co mogą zyskać na tym wszystkim pracownicy?

Spotkanie za spotkaniem.

Tuż po weekendzie majowym, przedstawiciele wszystkich związków zawodowych spotkali się z posłem RP Arturem Soboniem. Szerzej na ten temat pisaliśmy w artykule – „Soboniowie bajanie” … dostępnym tutaj. W skrócie jednak można powiedzieć, że zakończyło się ono kolejną obietnicą posła, czyli stworzeniem Sokoła bis. Następne spotkanie zaplanowano na 25 maja.

Tymczasem, dzięki staraniom Piotra Sadowskiego przewodniczącego ZZIT PZL Świdnik S.A., w poniedziałek 11 maja odbyło się posiedzenie, zarejestrowanego oficjalnie w Sejmie, Lubelskiego Zespołu Parlamentarnego. Uczestniczyło w nim 7 posłów i senator Jacek Bury z opozycyjnych ugrupowań parlamentarnych oraz przedstawiciel rządzącego ugrupowania poseł Artur Soboń. Nie zabrakło oczywiście związkowców: przewodniczących ZZIT, ZZ Metalowcy, WZZ Sierpień 80 oraz v-ce przewodniczącego NSZZ Solidarność. We wnioskach jakie związkowy przekazali parlamentarzystom wskazano na kierunki oczekiwanych działań, czyli:

1. zamówienia śmigłowców Sokół dla Państwowej Straży Pożarnej, TOPR, GOPR i modernizację śmigłowców PZL SW-4 użytkowanych w Dęblinie;

2. wyjaśnienie czy i kiedy dojdzie do obiecywanej modernizacji 25-30 Sokołów do wersji wsparcia pola walki oraz związane z tym pytanie zasadnicze czy planuje się odkupienie Zakładu Napędów w Rzeszowie, który jest kluczowy dla wszystkich programów ewentualnej modernizacji śmigłowców W-3A;

3. pozyskanie zamówienia rządowego na 32 szt. śmigłowców o kryptonimie „Perkoz”, których montaż finalny obowiązkowo musiałby odbywać się w Świdniku w kooperacji z podmiotami z PGZ;

4. wyjaśnienie planów rządowych na zakup śmigłowców bojowych. W przypadku wyboru maszyn AW-249 dla polskiej armii ich montaż finalny musiałby również odbywać się w Świdniku w kooperacji z podmiotami PGZ.;

5. ustalenie na jaki inny rodzaj pomocy rządowej może liczyć nasz zakład, aby utrzymać nasze miejsca pracy bez konieczności redukcji zatrudnienia.

W efekcie spotkania, napisano interpelację do Marszałek Sejmu, celem uzyskania odpowiedzi na powyższe kwestie. Dodatkowo, jeszcze w tym tygodniu, obecni na spotkaniu posłowie zaproponowali zorganizowanie w Warszawie, po obradach Sejmu, posiedzenia z udziałem osób decyzyjnych i reprezentujących wszystkie instytucje decyzyjne, na którym miałaby odbyć się dyskusja na temat możliwości pomocy naszej firmie. Z informacji uzyskanych od przewodniczącego Lubelskiego Zespołu Parlamentarnego wynika jednak, że Pani marszałek Sejmu nie wyraziła zgody, aby na terenie Sejmu odbyło się takie posiedzenie.

„Co ciekawe, uczestniczący w spotkaniu minister Artur Soboń, stwierdził, że rząd przygotował duży pakiet pomocowy dla naszej firmy i tylko od naszego zarządu zależy z czego i czy w ogóle zechce skorzystać „PZL- Świdnik” S.A. Po tym stwierdzeniu pochodzącego ze Świdnika posła ustalono, że już kolejnego dnia Lubelski Zespół Parlamentarny spotka się z zarządem PZL- Świdnik S.A., aby ustalić jaki i czy w ogóle zakres pomocy został zaproponowany naszej firmie.” – komentuje P. Sadowski.

Wyżej wspomniane spotkanie z Zarządem Spółki jednak nie odbyło się z uwagi na zaplanowane wieczorem tego samego dnia posiedzenie Sejmu w tym samym terminie.

Co z tą tarczą?

Na swoim profilu portalu społecznościowego poseł Artur Soboń zamieścił grafikę, z której wynika, że 2761 pracowników PZL Świdnik otrzyma prawie 18 milionów złotych z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, czyli funduszu, do którego odprowadzane były obowiązkowe składki od każdych poborów zatrudnionych w przedsiębiorstwie pracowników.

„Trzeba jasno powiedzieć, że nie jest to żadna pomoc rządowa, a zapisy w tzw. tarczy antykryzysowej stanowią tylko utrudnienie w skorzystaniu ze zgromadzonych przez wszystkich pracujących składek, bo oprócz standardowego wykazania spadku obrotów firmy należało także spełnić wymóg narzucony przez rząd, czyli obniżyć czas pracy i pobory wszystkim pracownikom. Minister Soboń jak widać już się pogubił w swoich oświadczeniach gdyż zapomina dodać, że zamiast wykazania tylko spadku obrotów wskutek zapisów zawartych w tzw. tarczy antykryzysowe trzeba było także dodatkowo obniżyć czas pracy i wynagrodzenie wszystkim pracownikom, bo inaczej nie moglibyśmy skorzystać z naszych środków zgromadzonych na koncie Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.”- stwierdza P. Sadowski i dodaje, że według posiadanych przez niego wieczornych informacji wniosek został rozpatrzony pozytywnie i Spółka otrzymała dofinansowanie do utrzymania płynności wypłat w kwocie 17 928 619,09  PLN dla 2761 pracowników wykazanych we wniosku złożonym do Wojewódzkiego Urzędu Pracy.

Powołując się jednak na słowa posła i ministra A. Sobonia i przewodniczącego Zarządu Regionu NSZZ Solidarność, którzy mówili, w wywiadzie udzielonym TVP, o: „szerokim wachlarzu pomocy rządowej zaoferowanej firmie”, PZL Świdnik S.A. powinien liczyć na jeszcze dodatkowe możliwości. Tymczasem jednak związkowcy na zadane członkom zarządu spółki w dniu następnym pytanie otrzymali informację, iż: „Według zapewnień naszego dyrektora finansowego zespół naszych prawników na bieżąco, w sposób profesjonalny analizuje wszystkie możliwości skorzystania z jakiejkolwiek dostępnej pomocy rządowej. Moglibyśmy tylko skorzystać jeszcze z przesunięcia płatności składek ZUS o trzy miesiące, ale to tylko spiętrzyłoby nam później płatności.” – mówi P. Sadowski.

Jak widać więc zasoby tarczy antykryzysowej zostały dla świdnickiego przedsiębiorstwa wyczerpane a żaden wachlarz pomocy, o którym mówili przedstawiciele rządzącej koalicji, po prostu nie istnieje. Jedynym ratunkiem dla utrzymania dotychczasowej ilości miejsc pracy pracowników i statusu firmy wydają się więc być nowe zamówienia. A tych na chwilę obecną nie ma.

Zwolnienia i urlopy, co dalej?

12 maja odbyło się spotkanie przewodniczących związków zawodowych i Rady Pracowników z członkami Zarządu i HR Spółki, którego tematem było omówienie propozycji pracodawcy dotyczących zmian w rozkładzie dni wolnych na 2020 rok oraz zmian w zawartym Porozumieniu ograniczającym czas pracy i pobory w okresie maj-lipiec bieżącego roku. Dlaczego ta kwestia jest tak istotna, wyjaśnia P. Sadowski:

„Według wyliczeń naszego pracodawcy każdy niewykorzystany dzień urlopu przekłada się na pogorszenie zbilansowania wpływów i wydatków naszej Spółki dlatego bardzo ważnym jest, aby na koniec roku wykorzystać wszystkie urlopy zaległe i bieżące, bo może to mieć duży wpływ na utrzymanie jak największej ilości miejsc pracy.” W wypracowanym podczas spotkania rozwiązaniu zaplanowane poniższe działania:

  1. Redukcja wynagrodzenia za okres od maja do lipca o 10% a nie jak wcześniej o 20%
  2. Premia zadaniowa w wysokości 50% za okres od kwietnia do czerwca oraz brak premii za okres za lipiec i sierpień
  3. Zmiana w kalendarzu pracy, czyli 3 tygodniowa przerwa wakacyjna na początku sierpnia, ujmująca 14 dni urlopu
  4. Pełne wykorzystanie przez pracowników wszystkich dni urlopowych do końca bieżącego roku oraz wyłączenie z premii absencyjnej urlopu wypoczynkowego do końca roku
  5. 14 sierpnia będzie dniem wolnym w zamian za święto przypadające w sobotę 15 sierpnia
  6. Podstawa do wypłaty odprawy emerytalno-rentowej i nagrody jubileuszowej nadal pozostaje jak w wypracowanym w kwietniu Porozumieniu z tym, że zasada ta zostaje wydłużona do grudnia bieżącego roku

Dodatkowo P. Sadowski informuję, że po skonsultowaniu z obsługująca związek kancelarią prawną zaproponowanych zmian w rozkładzie dni wolnych na 2020 rok, zwrócono mu uwagę na poważną wadę prawną w ostatecznej wersji tego dokumentu, gdyż w żadnym wypadku nie można zmuszać pracowników do zaplanowania całego przysługującego limitu urlopu. Chodzi dokładnie o urlop udzielany na żądanie, gdyż o jego dacie decyduje jednostronnie pracownik.

„Powyższe oznacza, że osoby którym urlopu wystarcza na styk lub mają go tylko do 3 dni więcej aniżeli wynosi zaplanowana w sierpniu przerwa urlopowa, muszą mieć możliwość odpracowania brakujących dni urlopu przed jego rozpoczęciem tak aby pozostało im jeszcze po 23 sierpnia minimum właśnie te 4 dni urlopu, które nie podlegają planowaniu. Powyższe informacje przekazałem do HR z prośbą o uwzględnienie w zapisach Porozumienia.” – komentuje ostatnie rozmowy z Zarządem P. Sadowski.

Zwolnienia, zmiany w urlopach, obniżanie pensji, skracanie czasu pracy. Wciąż nowe ustalenia i zmiany- wszystko, by uzyskać pomoc i ocalić nie tylko jak najwięcej pracowników, ale także utrzymać status firmy jako finalisty posiadającego własne wyroby. Na ile się to jednak zda, czy jest to jedynie nierówna walka z czasem? Tak, czy inaczej firma powinna przetrwać dzięki wsparciu władz koncernu. Pozostaje tylko pytanie: ilu będzie zatrudniać pracowników i czy będzie jeszcze posiadała własne wyroby finalne czy też zostanie drastycznie zmniejszone zatrudnienie i będzie tylko podwykonawcą dla wyrobów produkowanych finalnie w koncernie? Jedno jest pewne, nad tym właśnie zastanawia się teraz blisko 3 tysiące pracowników, ich rodziny oraz kooperanci z którymi współpracuje przedsiębiorstwo. Jak długo uda się przetrzymać w oczekiwaniu na zamówienia? Na tę chwilę ciężko jest odpowiedzieć.

Reklama
Pokaż więcej

Powiązane

Back to top button