AKTUALNOŚCIŻYCIE I STYL

„Co widziały cztery ściany”- historia piekła w domowym zaciszu

„(…) Mężczyzna nie przestawał, wręcz nasilił atak. Cały czas symulował kolejne ciosy. Anka cofała się robiąc kolejne uniki. W końcu nie miała już gdzie się wycofać. Jej plecy natknęły się na burtę łóżeczka. Chciała się odwrócić i wtedy poczuła silne uderzenie i pchnięcie. Dołem brzucha nadziała się na wystającą, drewnianą kolumienkę. Ból był oszałamiający. Szarpnęły nią torsje. (…)”– to fragment z książki ” Co widziały cztery ściany” autorstwa Pati Maczyńskiej mieszkanki Świdnika, która na swoim koncie ma już kilka innych publikacji. Tym razem autorka trylogii Dziedzictwo Południcy postanowiła przybliżyć Czytelnikom temat przemocy domowej, przemocy której sama niestety również doświadczyła.

Przemoc domowa to, jak pisze sama autorka, w obecnych czasach nadal jest w pewien sposób tematem tabu. W Polsce i na całym świecie żyje wiele kobiet, ale i mężczyzn, doświadczających nie tylko przemocy fizycznej ale także psychicznej czy ekonomicznej. Często jedynymi świadkami tych ludzkich dramatów są jedynie tytułowe cztery ściany w domu. I właśnie o tym bólu, bezsilności i samotności a także o walce o swoją godność jest książka Pati Maczyńskiej. Poniżej wywiad z autorką książki ” Co widziały cztery ściany”, która opowiedziała naszej redakcji m.in. o tym dlaczego zdecydowała się poruszyć tak trudny temat.

Twoja najnowsza książka ” Co widziały cztery ściany” opowiada o przemocy w rodzinie widzianej z punktu widzenia ofiary. Czy mogłabyś powiedzieć coś więcej o samej fabule?

Pati Maczyńska: Książka przedstawia losy Anki, młodej dziewczyny. Jest podzielona na dwie części. Pierwsza część to opowieść o doświadczeniach samej bohaterki. Po wyjściu za mąż staje się ona ofiarą przemocy ze strony męża. Doświadcza zarówno przemocy fizycznej jak i psychicznej oraz ekonomicznej. Ofiarą staje się również jej synek. W końcu, kiedy na skutek pobicia traci drugie dziecko, podejmuje ostateczna decyzję o opuszczeniu męża. Aby chronić synka, próbuje też w jakiś sposób reagować, np. zgłaszając sprawę na policji, ale odbija się muru znieczulicy. Poddaje się i jest to przyczyną problemów kolejnej dziewczyny, a po wielu latach również i jej samej, ponieważ po kilkunastu latach od rozwodu staje przed sądem jako… sprawca przemocy. Fałszywi i zastraszani świadkowie, błędy proceduralne w sądach, z tym właśnie musi się zmierzyć.

W książce oprócz historii Anki znajduje się także druga część opowiadająca kilka innych historii. O czym są?

Druga część opisuje sytuacje, w których Anka była świadkiem. Jako ofiara przemocy jest wrażliwa na sytuacje patologiczne. Niestety, mimo upływu lat, wydaje się, że urzędy – policja i opieka społeczna, ale również szkoły, nie wypracowały żadnych procedur na sytuacje przemocowe. Anka kolejny raz doświadcza niewydolności systemu. Przedstawione są tu historie, gdzie agresorami były również kobiety, bo choć w zdecydowanej większości przypadków kobiety są ofiarami, to zdarzają się również i takie. Alienacja rodzicielska jest formą przemocy i o tym również trzeba wspominać.

Dlaczego zdecydowałaś się poruszyć akurat taki temat?

Jestem ofiarą przemocy domowej i wreszcie przestałam się wstydzić do tego przyznać. Kiedy poznałam inne osoby, które znalazły się w sytuacjach podobnych do mojej, okazało się, że przed jakimikolwiek działaniami blokuje je wstyd. A to agresor powinien się wstydzić, nie ofiary! Zauważyłam też schemat działania takich osobników: odizolowanie ofiary od znajomych, uzależnienie, głównie finansowe, od własnej osoby i wreszcie znęcanie się fizyczne i psychiczne. Ofiara nie ma się wówczas do kogo zwrócić. Pozostaje zupełnie sama. Chciałam pokazać, że warto prosić o pomoc, nawet obce osoby. Nie można się poddawać. Z każdej sytuacji jest wyjście.

Książka ukazała się pod koniec lutego, czy masz już sygnały od Czytelników na temat ich opinii dotyczącej tej publikacji?

Mam pierwsze… Ludzie są wstrząśnięci, bo nikt się nie spodziewa skali przemocy. Odzywają się kobiety, które dziękują mi za poruszenie tematu. Jako ofiary wciąż czują wstyd, nawet jeśli są już po rozwodzie. Ta książka dodała im otuchy i pokazała, że nie są same, że jest nas naprawdę wiele…

Czy w książce są zawarte Twoje osobiste doświadczenia na temat przemocy?

Ze względów prawnych chyba nie powinnam odpowiadać. Niech przemówi za mnie moje drugie imię – Anna oraz motto książki: „Powiem tak: ślepy o kolorach nie napisze”.

Czy Twoim zdaniem ofiary przemocy domowej mogą w Polsce liczyć na pomoc z zewnątrz? Co powinno się Twoim zdaniem zmienić w tym temacie?

Niestety, choć miałam nadzieję, że po dwudziestu latach od moich przejść coś się zmieniło, to muszę przyznać, że tak nie jest. Rozmawiając z ofiarami wciąż widzę, że muszą przejść przez szereg upokorzeń ze strony instytucji, które powinny pomagać. Świadkowie, którzy zgłaszają przemoc są ignorowani. Potwierdzają to również doniesienia prasowe o ofiarach, którymi zazwyczaj stają się dzieci. Uważam, że przede wszystkim obdukcje nie powinny być płatne. Na policji powinien być zatrudniony psycholog i to taka osoba, specjalizująca się w danym temacie, w pierwszej kolejności powinna przesłuchiwać ofiarę, a dopiero potem policjant. Opieka społeczna powinna zatrudniać więcej osób i powinny one przechodzić bardziej szczegółowe szkolenia, aby nie ignorować sygnałów i móc je sprawnie weryfikować. Powinno być więcej asystentów rodzin, którzy pomogliby niewydolnym, samodzielnym rodzicom, którzy próbują dojść do siebie po traumie przemocowej, aby nie stali się agresorami dla dzieci. Ludzie zgłaszający przypadki przemocy nie powinni być traktowani jak intruzi. Również pedagodzy w szkołach powinni mieć wdrożone procedury w przypadku, kiedy istnieje podejrzenie, że dziecko jest ofiarą. Zwłaszcza w czasach pandemii, gdzie osobiste kontakty są ograniczone.

Co chciałaś przede wszystkim przekazać Czytelnikom poprzez swoją książkę?

Chciałam pokazać, że można i warto zawalczyć o swoje i żyć inaczej. Chciałam też pokazać, z czym ofiary mogą się spotkać, z jakimi sytuacjami i problemami prawnymi. Wiedząc o nich, można się na nie przygotować. Chciałam przełamać tabu i podkreślić, że to nie ofiara ma się wstydzić a oprawca.

Czy planujesz w przyszłości napisać inne, poruszające tak trudne społecznie tematy, książki?

Jakiś czas temu zaczęłam nawet pisać powieść „Oszukany na śmierć”. To opowieść o mobbingu w pracy, który skutkuje śmiercią bohatera. To tak naprawdę historia mojego Taty. Temat wciąż jest dla mnie bardzo trudny, ale może wreszcie znajdę siły, aby się z nim zmierzyć. Mobbing w pracy dotyka bardzo wielu nas. W moim zawodzie (jestem położną) również jest zauważalny. Czas pokaże, co z tego wyniknie, ponieważ angażuję się również w inne projekty wydawnicze, osobiste i zespołowe.

Gdzie można zakupić Twoją publikacje?

Wszystkie większe księgarnie internetowe prowadzą jej sprzedaż: Gandalf, Tantis, Tania Książka. Księgarnie stacjonarne również mogą ją sprowadzić, ponieważ jest dostępna w hurtowniach, ale tu raczej trzeba się spodziewać, że będą to robić na życzenie klienta.  

Z autorką książki ” Co widziały cztery ściany” Pati Maczyńską rozmawiała Edyta Lipniowiecka.

Reklama
Pokaż więcej

Powiązane

Back to top button