Wylecieliśmy 19 października. To już ponad dwudziesty raz za oceanem… Bardzo szybko zorganizowana trasa koncertowa. 5 dni intensywnej pracy. Samolot – garderoba – scena – samolot – hotel – garderoba – scena… Gdyby organizatorzy nie przynosili nam do garderoby jedzenia, to byśmy nie mieli czasu nawet zjeść. O zakupach czy zwiedzaniu nie było mowy. Jedyne co kupiłem to zapalniczka (śmiech).
Trasę zaczęliśmy od Kanady. Graliśmy w pięknym teatrze w Toronto. Ku naszemu zdziwieniu i wielkiej radości, sala wypełniona była po brzegi. Byliśmy tam, by przekazać Polonii kawałek kultury polskiej. Zawsze jesteśmy gorąco przyjmowani.
Następnie graliśmy w Chicago. Ciekawa historia, bo zagraliśmy koncert w pięknej sali widowiskowej pamiętającej jeszcze czasy Ala Capone, który sponsorował teatr w latach 30-tych. Tam również
W planach był jeszcze jeden koncert w Nowym Yorku. W tym samym czasie koncertowała tam także Maryla Rodowicz z zespołem. Myślę, że polscy organizatorzy specyficznie traktują się nawzajem. Z tego co obserwuję, inne narody raczej się wspierają, a Polacy lubią konkurować.
Niestety tam do naszego występu nie doszło.
Przyznaję, że wyjazd był niezwykle męczący i intensywny, ale jesteśmy z niego bardzo zadowoleni. Mimo, że wciąż odsypiam te dni i nie mogę przestawić się czasowo,
fot. Grupa VOX