Fotowoltaika – czy to się opłaca?
Od lat stosowane np. w kalkulatorach, lampach drogowych, czy w elektronice samochodowej, teraz mają obniżyć Kowalskiemu rachunki za prąd. Mieszkańcy naszego powiatu, którzy mają już panele fotowoltaiczne na dachu, opowiedzieli nam skąd taka decyzja i dlaczego ma to być, jeszcze bardziej opłacalnie.
Moda na Ekologię.
Moda na zieloną energię zawładnęła tak Polską, jak i naszym regionem. Panele solarne lśnią już np. na dachach gminy Mełgiew, a obecnie rusza także ich instalacja w ponad pięciuset gospodarstwach domowych gminy Piaski. Zdaje się, że kolejny krok w stronę ekologii, to instalacje fotowoltaiczne.
– Zainteresowanie wśród naszych mieszkańców jest duże. Myślę, że już w lipcu powinna pojawić się data, kiedy otrzymamy fundusze na dotacje – zapowiada Magdalena Narodowiec, sekretarz Gminy Mełgiew.
Czym właściwie są ogniwa fotowoltaiczne? Najprościej mówiąc, to urządzenia, które zamieniają energię słoneczną w prąd elektryczny. W polskich warunkach 1 kW może wyprodukować 1 tyś kW/h w skali roku. (o co tu chodzi?)
Nasuwa się pytanie – skoro zamiast płacić wysokie rachunki za prąd, można go sobie wyprodukować na własne potrzeby, to dlaczego, po ten temat nie pojawił się dużo wcześniej?
– To nie jest moda. Takie rozwiązania działają w gospodarstwach domowych na całym świecie od 25 lat i mają się świetnie. W Niemczech jest ich 2 mln. U nas parlamentarzyści dopiero teraz ukończyli prace nad pro-konsumencką ustawą, o Odnawialnych Źródłach Energii. Do tej pory to się po prostu nie opłacało – odpowiada Piotr Pacek z firmy z sektora OZE.
Zmiany w prawie.
Już w zeszłym roku Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej uruchomił program Prosument, który zakłada, że konsument i producent w jednej osobie, zamiast kupować prąd, może go na własne potrzeby produkować. Wprowadził wobec tego możliwość 40 % dofinansowania takich inwestycji. Nowelizacja ustawy o OZE z lutego 2015 mówi, że nadwyżki energii będziemy mogli sprzedawać Zakładowi Energetycznemu, po cenach gwarantowanych. Mikroinstalacje o mocy do 3 kW otrzymają 0,75gr/kWh, a te o mocy od 3 do 10 kW 0,65gr/kWh. Oczywiście w zimie, kiedy nasłonecznienie jest mniejsze, możemy energię odkupić. Ceny mają obowiązywać od początku przyszłego roku. Kolejna dobra wiadomość jest taka, że Fundusz uruchomił dodatkową drogę ubiegania się o dofinansowanie – za pośrednictwem Banku Ochrony Środowiska. Do tej pory można było zgłaszać się do jednostek samorządów terytorialnych, jeśli te uczestniczyły w programie. Jednak, jak informuje nas Witold Maziarz, rzecznik prasowy NFOŚiGW – Żadna z gmin woj. lubelskiego nie zgłosiła się jeszcze do uczestnictwa w programie. Dziś można zaciągnąć pożyczkę maksymalnie na 15 lat, oprocentowaną 1% w skali roku na 60% kwoty inwestycji w BOŚ.
Czy jest aż tak „kolorowo”?
– Wielu będzie takich, co zrobią, a korzyści z tego żadnej mieć nie będą – przestrzega pan Lesław Domino, przedsiębiorca z Piask, posiadacz świeżo wykonanej instalacji dla zakładu produkcyjnego. To temat bardziej złożony, niż w przypadku solarów. Tu nie podgrzewamy sobie wody, tylko mamy dostarczać prąd do sieci – dodaje. Według niego pułapka pojawia się w zapisie mówiącym, że Zakład Energetyczny ma obowiązek odkupić nadwyżki prądu. Ma, ale tylko takiego, który posiada odpowiednie parametry. Żeby takimi dysponował, sprzęt musi być doskonałej jakości, a instalacja powinna być wykonana profesjonalnie. Dlatego wniosek o podłączenie do sieci, to bardzo dokładna weryfikacja, czy nasz produkt odpowiada wymaganym standardom.( nie bardzo wiadomo co chodzi)
I tu pojawia się druga pułapka – jakość.
– Wiele firm twierdzi, że są producentami, a to montownie. W fabryce powinny panować sterylne warunki, a ja widziałem takie, które wyglądały, jak garaże. Boję się, że niesolidne i nieuczciwe firmy zdominują rynek i temat będzie skompromitowany – obawia się Maciej Łoś, współpracownik pana Lesława
Stopa Zwrotu.
– Ogrzewanie i kuchnie mam na prąd. Licznik stoi, a u mnie prąd jest. Po lecie powiem, czy jestem zadowolony z rachunków. Wertowałem ten temat wiele lat i już w fazie projektu domu, uwzględniłem mikroelektrownię – mówi pan Jerzy Szczygielski z Parczewa, który od kilku miesięcy produkuje dla siebie prąd.
– Koszt instalacji fotoogniw, o mocy 3 kW wyniesie średnio 24 tyś zł. 40% dotacja to- 9,6 tyś zł, a nasz koszt opiewa na ok. 14 tyś zł. Płacąc 250 zł miesięcznie za prąd, przy przyłączu 11 kW, inwestycja jest w stanie się zwrócić najdalej po 8 latach – przewiduje Piotr Pacek.
Producenci dają zwykle 10-letnią gwarancję na sprzęt i 25-letnią na sprawność. Jednak, gdy złośliwy sąsiad rzuci kamieniem w kierunku naszych paneli, to bez ubezpieczenia możemy być stratni. Jest jeszcze czynnik, na który wpływu nie mamy – pogoda. Pamiętajmy, że efektywność instalacji zależy od nasłonecznienia i temperatury.
Podsumowanie (jakoś inaczej)
Bez zezwoleń, koncesji i działalności gospodarczej możemy ubiegać się o 40% dofinansowanie na zakup i montaż mikroinstalacji, do 40 kW. Jedna z dróg prowadzi przez gminy, jeśli te uczestniczą już w programie Prosument. W takim wypadku, to jednostka samorządu wybiera wykonawcę. Druga, to pośrednictwo Banku Ochrony Środowiska. Wtedy to my decydujemy, kto instalację wykona. Jeśli chodzi o opłacalność, to są 3 główne czynniki:
– dobra jakość paneli i właściwy montaż
– dotacje od państwa
– odpowiednie ceny prądu
– Największą efektywność można osiągnąć właściwie na etapie projektowania budynku, bo jeśli chodzi o modernizację, to bywa różnie z opłacalnością – dodaje właściciel fotoogniw z Parczewa.
Pan Domino z kolei wskazuje na korzyści stosowania jednocześnie kilku rozwiązań z zakresu energii odnawialnej – pompy ciepła, turbin wiatrowych, paneli solarnych, ogniw fotowoltaicznych, czy oświetlenia LED, zamiast świetlówek. Ekologia ma, więc przestać kojarzyć się z luksusem, czy fanaberią, a zacząć z rozsądkiem i korzyścią.