Usuwanie martwych zwierząt z drogi – czemu to tak długo trwa?
To gminy mają zapewniać usuwanie, transport i utylizację zwłok bezdomnych zwierząt. Niestety cała procedura trwa czasem tak długo, że zwierzę jest w stanie rozkładu, zanim zostanie usunięte.
Nasz czytelnik w poniedziałek rano zauważył martwego borsuka na ulicy Lotniczej w Świdniku. Zawiadomił o tym Urząd Miasta, ale usłyszał, że powinien skontaktować się ze Strażą Miejską, co uczynił. Jeszcze w czwartek martwe zwierze wciąż leżało w tym samym miejscu.
– Odsyłają mnie jedni do drugich, a sprawa wciąż niezałatwiona. Zwierzę się rozkłada i po prostu śmierdzi – mówi zdenerwowany mieszkaniec Świdnika.
Jaka obowiązuje procedura w takich przypadkach?
-Jeżeli sytuacja ma miejsce na terenie Świdnika, trzeba zadzwonić do Straży Miejskiej lub do Policji – wyjaśnia dyżurny SM – Staramy się jak najszybciej skontaktować z zarządcą danej drogi, który już bezpośrednio zawiadamia odpowiednią firmę, zajmującą się usuwaniem padliny. – tłumaczy dalej.
Strażnicy nie sprzątają ciał, natomiast mogą zająć się żywymi zwierzętami bez opieki, np. potrąconymi psami, kotami, czy ptakami, następnie powinni zawiadomić lekarza weterynarii.
Jak jest w przypadku innych gmin?
-Jeżeli ciało zwierzęcia zagraża bezpieczeństwu, to możemy zadzwonić na numer policyjny, jeśli leży na poboczu to do urzędu gminy – wyjaśnia Anna Nowakowska z Wydziału Ochrony Środowiska Gminy Mełgiew – Po ustaleniu przez nas zarządcy drogi, dana firma powinna niezwłocznie usunąć martwe zwierzę.