AKTUALNOŚCI
HOT NEWS

Zwolnienia i cięcia pensji sposobem na przetrwanie świdnickiego WSK-PZL

Sytuacja związana z pandemią koronawirusa nie oszczędza nikogo. Z trudnościami zmagają się małe i średnie firmy, ale dramatycznie zaczyna się robić też w tych dużych. PZL Świdnik S.A.
Leonardo Helicopters to jedno z trzech największych przedsiębiorstw w naszym regionie. Zatrudnia około 3 tysięcy osób, a dzięki kooperantom w sumie daje prace blisko 10 tysiącom pracowników w całej Polsce. Jeszcze przed pandemią koronawirusa sytuacja w zakładzie była trudna, bo firma od pięciu lat nie otrzymała żadnych istotnych zamówień rządowych. Teraz podjęto decyzje o zwolnieniach oraz cięciach pensji. Czy zakład ma szanse przetrwać?

Nie ma pracy na pół roku

„Sytuacja firmy stała się nieciekawa. Zamówienia z dnia na dzień okrojono o 50%. Pierwszy kwartał został w naszym zakładzie zrealizowany zgodnie z poprzednim planem ustalonym, gdy o pandemii nie było mowy. Teraz po okrojeniu zamówień o 50% brakuje pracy na pół roku. Przez ostatnie 5 lat nie otrzymaliśmy także żadnego istotnego zamówienia rządowego, a tylko w ubiegłym roku tuż przed jesiennymi wyborami została podpisana umowa na modernizację czterech wojskowych Sokołów do wersji Fadec. Od stycznia tego roku mamy gotowy do odbioru śmigłowiec zmodernizowany do wersji morskiej, którego odbiór jest ciągle odwlekany, co powoduje, że nie otrzymaliśmy jeszcze należnych środków finansowych za wykonane prace z Ministerstwa Obrony Narodowej, co jeszcze pogłębia naszą tragiczną sytuację” – stwierdza Piotr Sadowski przewodniczący MOZ ZZIT „PZL– Świdnik” S.A. 

W związku z takimi a nie innymi realiami, w przedsiębiorstwie podjęto działania, których celem jest zapewnienie mu przetrwania. Na początku pracownicy są wysyłani na urlopy. Te bieżące i zaległe, chodzi o to by maksymalnie wykorzystać urlopy teraz gdy nie ma pracy, aby gdy praca już będzie jak największymi siłami do niej przystąpić. Wykorzystanie urlopów zaległych oznacza także, że pracodawca nie będzie musiał robić specjalnego odpisu w funduszu płac. Kolejnym krokiem jest wprowadzenie przestoju w pracy zakładu- w dniach od 27 do 30 kwietnia.

Czas na zwolnienia i cięcia pensji

Te wszystkie działania to jednak za mało. W dniu 17 kwietnia Zarząd Spółki zakomunikował związkom zawodowym decyzję o nieprzedłużaniu od następnego tygodnia umów o pracę z częścią pracowników tymczasowych. Nie zostaną one przedłużone z 34 osobami. Kolejnym krokiem jest rozwiązanie umów z częścią osób zatrudnionych na czas określony. To łącznie 31 pracowników. Ponadto zwolnionych zostanie 19 pracowników, którzy nabyli prawa do emerytury i nie podlegają już żadnej ochronie prawnej. Do końca roku będzie ich w sumie 25. W konsekwencji pracę straci więc 90 dotychczasowych pracowników.

Jednak powyższe działania, po wykonaniu obliczeń, okazały się nie wystarczającymi do przetrwania firmy więc, by spełnić wymogi do skorzystania z tzw. „pomocy” zapisanej w ustawach z tarczy antykryzysowej, zdecydowano się na kolejne działania. Według zaproponowanego przez Zarząd Spółki porozumienia wszystkim pracownikom, począwszy od 1 maja, proponuje się skrócenie czasu pracy o 20% z równoczesnym obniżeniem o tyle samo poborów. Takie działania zostaną podjęte wobec wszystkich zatrudnionych osób, łącznie z zarządem. Na chwilę obecną decyzja dotyczy najbliższych 3 miesiący (z możliwością przedłużenia jej o 3 kolejne).

„Nie wiemy jakie dofinansowania w ramach pomocy otrzyma nasze przedsiębiorstwo. Rząd bowiem podjął szereg działań skierowanych do małych i średnich firm. Duże zakłady, takie jak nasza firma, zostały, póki co i w zasadzie, pozostawione same sobie. Trzeba było jednak podjąć decyzję, by ratować zakład. A sytuacja, podkreślam, nie jest najłatwiejsza, co spowodowane jest wieloma czynnikami.” – stwierdza P. Sadowski i dodaje, że na kondycję finansową świdnickiego zakładu składa się sprzedaż złożona z: wyrobów własnych, kooperacji do innych zakładów branży lotniczej oraz produkcji w ramach kooperacji wewnętrznej dla innych zakładów koncernu, w której się specjalizujemy w produkcji struktur lotniczych.

I tutaj zaczynają się schody…,

bo sytuacja we Włoszech również nie jest łatwa. Już w ubiegłych latach, włoskie związki zawodowe buntowały się, że Polacy zabierają im prace. Temat podnoszony był nawet na forum parlamentu włoskiego. Teraz może się to skomplikować jeszcze bardziej, bowiem okoliczności związane z pandemią sprawiają, że Włosi będą chcieli ratować miejsca pracy u siebie i podobnie jak podczas poprzedniego kryzysu będą dofinansowywać utrzymanie miejsc pracy u siebie.  Z taką sytuacją mieliśmy już do czynienia w zakładzie Fiata w Tychach, gdzie dla ratowania swoich miejsc pracy zabrano do Włoch produkcję Fiata Pandy wskutek czego zakład w Tychach nigdy nie odzyskał już swojej świetności. Jedyną drogą ratunku dla świdnickiego zakładu wydają się być w tej chwili rządowe zlecenia:

 „Przez ostatnie lata otrzymaliśmy jako zakład wiele obietnic. Zawsze przed wyborami pojawiali się w tutaj politycy. A tymczasem, jak jest, każdy widzi. Zamówień żadnych z MON-u nie ma i nie zapowiada się, żeby były. Wskutek takiej polityki rządu nie ma również już naszych wyrobów, co trzeba jasno podkreślić. PZL na chwilę obecną nie produkuje nowych wyrobów własnych. Zanosi się niestety na czarny scenariusz dla przedsiębiorstwa.” – komentuje P. Sadowski. Dodaje również, że jako Przewodniczący Zarządu Krajowego ZZIT ma pełny obraz kryzysu, przed którym próbowaliśmy ostrzegać rząd już 4 marca podczas posiedzenia Rady Dialogu Społecznego, podczas którego odbyła się debata pt. „Spowolnienie gospodarcze – wyzwania i zagrożenia”.

„Rząd nawet nie wziął w nim udziału. Wszystkie nasze propozycje zostały wyrzucone do kosza, choć ostrzegaliśmy, że Polsce grozi gospodarcze spowolnienie, co będzie mieć skutki choćby we wzroście bezrobocia. Przekonywano nas, że tak nie będzie, a krajowi nic nie grozi w kontekście gospodarczym. Kilka dni później w Polsce potwierdzono pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem. Teraz grozi nam nie tylko zapaść, ale także gospodarcza katastrofa.” – dodaje P. Sadowski.

Czarny scenariusz…

Tego, że PZL Świdnik S.A. Leonardo Helicopters nie przetrwa tego trudnego czasu, niestety nie da się wykluczyć. Wiele zależy w tym momencie od działań polityków, jakie zostaną podjęte w najbliższym czasie w celu ratowania i odbudowania tego, co zostało zniszczone w czasie pandemii koronawirusa. Zadać sobie należy jednak pytanie: czy dało się tego uniknąć i zabezpieczyć takie firmy jak świdnicki zakład przed możliwymi katastrofalnymi skutkami? Jedno jest pewne- pierwszymi, którzy ucierpią na tych decyzjach, są ludzie. A zwolnienia i cięcia już się zaczęły. Nie tylko w naszym lokalnym zakładzie.

Dlatego potrzebna jest pilnie konkretna pomoc rządu dla firm takich jak PZL- Świdnik i dofinansowanie utrzymania istniejących miejsc pracy.

Reklama
Pokaż więcej

Powiązane

Back to top button